|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Cammie
Twój Osobisty Tourguide po Piekle
Dołączył: 11 Sie 2008
Posty: 822
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 21:08, 11 Lis 2008 Temat postu: [NZ] Pokonać strach; niby-prolog. |
|
|
Zakurzone, gdzieś z sierpnia, a daję, bo przypomniałam sobie o tym i może będę kontynuować. Teoretycznie miał być to tekst prologopodobny do ff, chociaż nie wiem, czy w efekcie nie zmienię zamiarów, ale zamieszkam w tym dziale
Nieco dziwne i krótkie, ale mam nadzieję, że nie zostanie odebrane jakoś wyjątkowo źle. W każdym razie enjoy
Śniła.
Sny nawiedzały ją niemal co noc. Co noc przewracała się z boku na bok i wtulała twarz w poduszkę, rozrzucała kołdrę, a nawet strącała ją z łóżka. Co noc widziała rzeczy abstrakcyjne, które tworzyła jej uśpiona wyobraźnia — od banalnych wizji aż do całkiem dziwacznych, których bezsens i niespójność przerażały samą dziewczynę — oraz dziwiła się, już rzadziej, ich różnobarwności i intensywności. Były wszelakie, każda inny.
Czasem sny smagały jej ciało lodowatymi dłońmi — jak zmory, których się lękała od dzieciństwa — a ona nienawidziła ich. Budziły i opuszczały ją ze skórą zroszoną potem i łzami na policzkach, gdy zaczynało się pięknie, a kończyło koszmarem. Przeklinała samą siebie — gdy sielanka zmieniała się w lasy pełne wilków, a ich wycia przerażały ją, i musiała uciekać z duszą na ramieniu, by potem się obudzić we własnym łóżku. Bo czuła, że to coś znaczy — ale nie wiedziała co.
Dlaczego zawsze wilki? I dlaczego pełnia? Dlaczego ten las? Dlaczego zawsze podobnie?
Ale kochała inne mary. Wizje o złotych pszenicznych polach, makach, niebie; o zamkach, pustyniach, boginkach i nimfach. Te o szczęściu, o świecie bez wojny, bez szykanowania, bez podziału na lepszych czy tych gorszych. O świecie, w którym mogła być z nim — chociaż nawet nie widziała, kim jest, bo gościł tylko w jej snach — i gdzie wiedziała, że dla kogoś znaczy coś więcej, i uwielbiała, gdy po przebudzeniu roje barwnych motyli szalały w jej żołądku.
To przyjemne ciepło, które rzadko kiedy odczuwała normalnie — była szczęśliwa, bywała. Ale nie w ten sposób.
Kochała te sny zwyczajne i ciepłe. Po prostu ciepłe; zostawiały ją z małą iskierką nadziei, że jawa okaże równie cudowna. Że wszystko będzie inne.
Nie działo się jednak tak, jak chciała, nie zawsze; ale nigdy nie narzekała — starała się żyć chwilą i tak robiła. Wiedziała, że mogło być gorzej, więc dlaczego miałaby nie cieszyć się z tego, co ma?
A miała wiele. Wiele więcej, niż mieli niektórzy, a może po prostu znała wartość tego, co dał jej los — dlatego tak to doceniała.
I nienawidziła większości snów, bo zostawiały samą wśród nocy i ciemności, których się lękała. Wiedziała, że mrok nic nie skrywa — nic strasznego, czegoś, co mogło ją przerazić, skrzywdzić... Ale jej podświadomość czuła, że ukrywa jakąś tajemnicę.
A nie chciała się przekonać jaką.
Dlatego uciekała w świat ciszy i spacerów po zamku w nikłym świetle księżyca przesiąkającego przez witrażowe okna. Wtedy lęk ją opuszczał.
Tyle sekretów skrywał jej dom, nowy dom. A ona je odkrywała pod peleryną nocy.
Gdy się budziła, wysuwała się cicho ze swojego łoża, by wyrwać się z ciasnego, spowitego mrokiem pokoju. Szła jakby w transie — jej bose stopy stąpały po zimnej posadce korytarzy i nawet tego nie czuła.
Zawsze trafiała do wieży.
Nie zawsze sama.
Był ktoś jeszcze. I również nie lubił nocy. Przychodził, gdy nie mógł zasnąć. Gdy dręczyły go koszmary.
Był dla niej kimś ważnym, jakby przyjacielem — chociaż tak mało go znała.
Tyle ich łączyło.
Strach.
Schody były ze szkła.
Śmiała się i dotykała dłońmi rzeźbionej w lukrecji balustrady na szczycie wieży pośrodku pustkowia. Winorośl wiła się po poręczy, która sama wyginała się w serpentyny — a pod stopami dziewczyny rozciągały się pola srebrzystego żyta. Białe i puchate niczym kłębki waty cukrowej plamy czeremch i fioletowosine osty były widoczne nawet stamtąd.
Osty. Było tam dużo ostów...
Zachwyt krajobrazem zapierał jej dech w piersiach, a ciepło rozlewało się po całym ciele. Dużymi, brązowymi oczami starała się pochłonąć jak najwięcej, a na rumianej twarzy kwitł coraz większy uśmiech.
Przypominał jej się dom i dzieciństwo.
Domek przy winiarni, na wzgórzach, z dala od wielkich miast. Rodzeństwo, winobrania, szczęście...
I list. Tamten list, który zmienił wszystko.
Irlandia, słodka Irlandia. Widziała jej wzgórza; po niebie sunęły szkarłatne chmury i zielono-srebrne smoki — powoli wznosiły się i opadały, zataczały pętle, ogromnymi ogonami ze świstem przecinały powietrze. Rozkładały ogromne skrzydła, ryczały, a promienie słońca igrały w ich łuskach. Płynęły. W ich oczach błyszczały moc i majestat — a ona się ich nie lękała.
Słońce chowało się powoli za wzniesieniami, łuna jaśniała nad horyzontem i odbijała się w obłokach. Z nieba, jak gdyby spadające gwiazdy, sypał się grad szklanych kul — w ich wnętrzach falowała mgła — a towarzyszyły im spirale wysuszonych skórek pomarańczy.
— Uciekaj — szepnął ktoś za jej plecami. Odwróciła się.
Nikogo nie było.
Wśród pól zamajaczyła ciemna, psia sylwetka.
Wieża zaczęła rosnąć i piąć się w stronę nieśmiałych, białych plamek światła na granatowym już niebie. Dziewczyna śmiała się i patrzyła, jak przed jej twarzą przemykają chmury, jej włosy porywa wiatr, a pola i osty powoli maleją i nikną w oddali.
Wzleciała do gwiazd; w pustce rozbrzmiewał jej perlisty śmiech i radość wypełniała duszę.
Ale zawył wilk. I świat się rozsypał.
Westchnęła, odsunęła kotary łoża i poczuła październikowy chłód nocy.
Kolejny sen prysł. Jak bańka mydlana.
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
NakedCity
Jezus Chrystus
Dołączył: 26 Sie 2008
Posty: 496
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z nikotyny
|
Wysłany: Sob 0:00, 15 Lis 2008 Temat postu: |
|
|
Czasem sny smagały jej ciało lodowatymi dłońmi
nie jesteśmy w XIX wieku, darujmy sobie takie określenia
inne mary
mary? come on...
... i tak dalej
ale ogólnie SPOKO, tyle że chyba za dużo tam twojej fantazji, chociaż może mi się wydaje. Wiesz, tak odbieram to jakbyś pisała w zaowalowany sposób o sobie - to wcale nie źle, ale trochę zbyt górnolotnie, jak na moje prostacko-wieśniackie gusta
Kip-it-ap, jest spoko.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Lira
Powierniczka Jedynego
Dołączył: 11 Sie 2008
Posty: 437
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Sob 20:49, 15 Lis 2008 Temat postu: |
|
|
Wiesz, że mi się podoba. Bo ja lubię takie barzo chaotyczne teksty, wzbudzają emocje i wbrew pozorom są dla mnie bardziej czytelne. Jednak wolałabym, żeby to był jednak prolog, nie miniaturka, bo kontynuacja mogłaby być bardziej, hmmm... zajmująca. xD
|
|
Powrót do góry |
|
|
Cammie
Twój Osobisty Tourguide po Piekle
Dołączył: 11 Sie 2008
Posty: 822
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Sob 21:31, 15 Lis 2008 Temat postu: |
|
|
Dzięki, Naked, za opinię I bardzo się cieszę, że Ci się podobało Gwoli fantazji, to tak - jest tam jej trochę. Zwłaszcza, że opisywałam sen i wspominałam o innych - i, tak, zaczerpnęłam nieco z moich. Poza tym, jeżeli chodzi o słowa, to częściowo się zgadzam, bo wiem, że takie czasami wyglądają w krótkich tekstach na nieco przesadzone, jednak, mimo wszystko, to kwestia mojego słownictwa oraz stylu i z tego względu mam zamiar eliminować te bardziej rażące przypadki, żeby było trochę bardziej neutralne .
Lir - bo to jest prolog i będzie mieć ciąg dalszy, gdy tylko znajdę czas i chęci, by kontynuować I dzięki ^^
|
|
Powrót do góry |
|
|
Demi
Drakcia von Pierz
Dołączył: 18 Sie 2008
Posty: 910
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Nie 1:36, 16 Lis 2008 Temat postu: |
|
|
Mi się podoba, zwłaszcza dlatego, że ładnie wyraża uczucia. One są tam, w treści, dobrze ukazane, podobnie, jak (wydaje mi się) tekst ma trochę z ulotności snów. Ale nic więcej nie powiem w sumie, bo to dobrze rozbudowane z dwa motywy, no. Konstruktywność zaćpała się kakaem i śpi, si. Jeno dodam, że mi absolutnie pseudodziewiętnastowieczne sformułowania nie przeszkadzają :P Ba, lubię je.
I moim zdaniem to może iść i na miniaturkę, i na prolog. Bo skoro o snach to będzie wystarczająco, nie za nadto, niedopowiedziane, a skoro prolog, to wystarczająco zaciekawiające.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Caoimhe
pożeracz atramentu
Dołączył: 11 Wrz 2008
Posty: 136
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Nie 10:15, 16 Lis 2008 Temat postu: |
|
|
Bardzo dobrze, że to jednak prolog, bo tekst pozostawia takie uczucie niedosytu i skłania do zadawania pytań o jego bohaterkę i jej... przyjaciela (?) oraz co takiego jej się przytrafiło. Podobają mi się opisy, zarówno uczuć jak i miejsc. Co do używanych przez ciebie wyrażeń się nie wypowiadam, bo moje teksty pozbawione są w zupełnie lekkości.
Mam nadzieję, że szybko pojawi się ciąg dalszy.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Laiquendi
Mroczny Żłopacz
Dołączył: 12 Sie 2008
Posty: 397
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Nie 15:17, 16 Lis 2008 Temat postu: |
|
|
Nie będę oryginalna, mnie też się bardzo podobało, a poza tym konstruktywne chwalić, to ja też nie potrafię za bardzo, bo wolę się zwyczajnie pozachwycać. Sny, sny i jeszcze raz sny- matko i córko, jak ja uwielbiam tę konwencję. Opisy jak zawsze cudne, dają wrażenie tej sennej ulotności i niepewności, tajemniczych niedopowiedzeń, których właściwie jest tyle, że tekst równie dobrze mógłby funkcjonować jako miniaturka. Piękne, ot
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|