Forum  Strona Główna


[M] Spider-Man

 
Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu    Forum Strona Główna -> Dzieła stu i jeden światów
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Aliś
Gumochłon w posiadaniu Cam


Dołączył: 11 Sie 2008
Posty: 624
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5


PostWysłany: Pon 18:12, 11 Sie 2008    Temat postu: [M] Spider-Man

Inspiracja: Three Doors Down - Kryptonite.


Wielka moc to także wielka odpowiedzialność.
Te słowa wracały do niego często, a on zawsze wydawał się być równie zaskoczony ich formą i treścią, jak za pierwszym razem, kiedy je usłyszał.
Nieraz nie zdawał sobie sprawy, ale, zdejmując maskę, pod którą krył się prawie zawsze, starał się uciec przed tym zdaniem. Znów wtapiał się w swoje prywatne sprawy, nikt nie patrzył na niego jak na bohatera, nie oceniał go przez pryzmat jego „mocy”.
Mógł być sobą.
Ale, niezależnie od tego, w jakim miejscu się znajdował, czy był herosem podziwianym przez miliony, czy także powracał do swego pierwotnego „ja”, jako fotograf bohatera Nowego Jorku, te słowa zawsze wracały. Odciskały swe piętno. Coraz głębsze i wyraźniejsze, a mimo wszystko nadal tak bardzo niezrozumiałe.
W nich trwała jego siła, w nich trwało również jego przekleństwo.
Zdawałoby się, że Peter Parker nie szukał dojścia i poznania do tego, co dla niego powinno być tak oczywiste.
On wiedział. On już od tak dawna zdawał sobie z tego sprawę.
A jednak uciekał.
Jako Spider-man stał się idolem dla każdego dzieciaka, a jako Parker nawet nie potrafił zaakceptować samego siebie. Gdzieś ta pewność siebie, to wszystko, co miał jako bohater dla tłumów ludzi wyparowywało, kiedy wracał do swojej szarości.
Nigdy nie był oddanym pracownikiem dla Daily Bugle, Johna Jemisona traktował jako potencjalne źródło zarobków, do cioci May chodził tylko wtedy, kiedy musiał, nie odczuwając z tego najmniejszej chociażby radości. Z Mary Jane, kobietą, którą kochał szalenie, nie chciał się spotykać, zaś dla Harry’ego Osbourne’a, opłakującego śmierć ojca, zwyczajnie nie miał czasu. Wszystko to tłumaczył sobie, że to dla ich dobra, gdyby ktoś się dowiedział, jak te osoby były bliskie Spider-manowi... Wolałby jednak nie testować swojej wybujałej wyobraźni.
Izolował się.
Wmawiał sobie, że inaczej nie potrafił, chociaż jego serce tak tęsknie wyrywało mu się z piersi do dawnego stylu życia. Beztroskiego, nudnego, z ogromem miejsca dla swoich przyjaciół i rodziny... Chciał powrotu. Jednak uparcie powtarzał sobie, że to niemożliwe.
Chodził na studia, kierując się ze szczególnym zainteresowaniem w stronę wykładów doktora Connorsa, na które coraz częściej się spóźniał, albo, co gorsza, w ogóle nie przychodził. Raz zaniepokojony profesor odważył się zwrócić mu po „lekcjach” uwagę. A on przyrzekł sobie, że nigdy więcej nie dopuści, aby był napominany przez wykładowcę. Niestety, zanosiło się na powtórkę tamtego wydarzenia, ponieważ Connors gniewnie spoglądał na niego, ukryty w cieniu tablicy.
Kiedy tylko zajęcia z fizyki kwantowej dobiegały końca, Pete uciekał z auli, bojąc się, że profesor spełni swoją pamiętną obietnicę. O, nie. Nie chciał być wywalony z wykładów.
Unikał Mary Jane jak ognia. Kobiecie najwidoczniej znudziło się czekanie na jakikolwiek cień zainteresowania ze strony mężczyzny, albowiem odeszła do innego, który mógł dać jej wszystko to, czego Parker nie mógł. Miłość, bezpieczeństwo, prezenty... On ledwo wiązał koniec z końcem, tamten był bogaty.
Pete chował się pod maską Spider-mana. Na przestępcach starał się wyładować całą swą złość, gniew i ból. Bo przecież im też się należało.
Czasem potrafił pobić do nieprzytomności drobnego złodziejaszka, tylko dlatego, że ukradł staruszce torebkę.
Wielka moc to także wielka odpowiedzialność.
Cofał się przed własnymi czynami. Zatapiał się w uczuciach. Chował się we własnej skorupie. Obwiniał za całe zło siebie, nie potrafiąc znieść, że nie jest wszystkiemu winny.
To było jego przekleństwo. Ostatnia radość, jaka mu została, ale także zniewolenie. Znienawidzona maska. Gra pozorów.
Nie potrafił być sobą. Chciał powiedzieć, że wie, co wuj Ben miał na myśli, mówiąc te słowa. Tak bardzo pragnął być zwykłym, szarym człowiekiem. Bez kryptonimów. Bez maski.
Ale nie mógł.
Był Spider-manem.
Dla Petera Parkera nie było już miejsca.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu    Forum Strona Główna -> Dzieła stu i jeden światów Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

Bright free theme by spleen stylerbb.net & programosy.pl
Regulamin